środa, 30 października 2013

Inspiracje na Wszystkich Świętych

Pierwszego listopada pospiesznie odwiedzając cmentarze i celebrując związane z tym obrzędy, zdarza się nam zapomnieć o prawdziwej wymowie tego dnia. Przywykliśmy myśleć o nim jak o "święcie zmarłych", myląc je z Zaduszkami i tym samym pozbawiając radosnego charakteru. A tak naprawdę pierwszy listopada należy się Wszystkim Świętym! Chcemy zatem zainspirować Was jak przeżyć ten dzień rodzinnie, radośnie i twórczo, inspirując się postaciami Waszych świętych patronów.

Święty - kukiełka.  

Święta Jadwiga- Król Polski
Materiały:
  • papierowe torebki np. śniadaniowe
  • klej w sztyfcie i klej typu wikol
  • papier kolorowy w tym cielisty na twarz; można użyć sztywniejszego papieru z bloku technicznego z kolorowymi kartkami
  • nożyczki
  • ołówek
  • mazaki/markery
  • obrazki z naszymi świętymi patronami "na wzór"
Dodatkowo można wykorzystać:
  • samoprzylepne oczy do zabawek
  •  skrawki materiału (na ubrania, akcesoria, ozdoby)
  • wełnę (włosy, sznury wokół ubrań)
  • pompony (włosy, ubranie, broda)
  • serwetki papierowe (ozdoby, kołnierze, aureola)
  • wyciory do fajek (laska, różaniec, włosy, okulary)
  • koraliki (różance, dekoracje)
  • zszywacz (książki)
  • bibuła  (kwiaty, ubrania, welony)
  • brokat lub klej z brokatem
  • pióra (skrzydła, pióro do pisania)
  • wykałaczki (zwój, krzyż)
  • folia (miecz, tarcza, zbroja, aureola, skrzydła)
Wykonanie


Wzorując się na wizerunku świętego, wycinamy potrzebne elementy: głowę, ręce, szatę i potrzebne akcesoria. Przyklejamy głowę do dolnego brzegu papierowej torby, tak aby wystawała u góry. Podbródka nie przyklejamy do ciała, będzie to ważne w chwili wykorzystania zabawki jako kukiełki. Rysujemy elementy twarzy, przyklejamy/rysujemy oczy. Doklejamy strój i akcesoria charakterystyczne dla danego świętego. Możemy stworzyć pacynki-patronów wszystkich członków rodziny, lub stworzyć komplet marionetek potrzebny do odegrania żywota świętego.


Pomysł został  zaczerpnięty ze strony: http://catholicicing.com/saint-craft-for-catholic-kids-printable-templates-for-paper-bag-puppets/  jest na niej również dostępny e book z szablonami pomocnymi przy wykonaniu kukiełek.

Warto wypracować rodzinny rytuał na dzień Wszystkich Świętych, który sprawi, że dzieci będą niecierpliwie wyczekiwać tego święta. Można wizerunki "naszych" świętych ustawić w ramkach w jakimś ważnym miejscu domu i oświetlić lampionami, zainicjować przebieranki, inscenizacje, kolorowanki. Nie zapomnijcie także odtańczyć z dziećmi starego hitu Arki Noego "Święty uśmiechnięty", gwarantuję, że będą zachwycone.



A czy macie jakieś "domowe sposoby" na uczczenie Waszych patronów w tym dniu? Jeśli tak, to prosimy o podzielenie się nimi w komentarzach.

Paulina

czwartek, 24 października 2013

Znicz na Wszystkich Świętych z przetopionych świec

A gdyby tak w tym roku na Wszystkich Świętych nie kupować zniczy?  Można przecież zrobić je samodzielnie i mieć z tego nie lada satysfakcję! Nie dość, że oszczędzimy pieniądze, to jeszcze damy drugą szansę potencjalnym śmieciom. Jest jeszcze trochę czasu, więc do dzieła!

Co będzie potrzebne?
  • świeczki podgrzewacze
  • stare, stopione świece w kolorze czerwonym
  • naczynia w których umieścimy znicze: szkło pozostałe po zeszłorocznych zniczach lub starych świecach, słoiczki o oryginalnym kształcie, ceramiczne naczynia, itp.
  • dwa garnki: jeden większy, w którym będzie gotować się woda; drugi do topienia parafiny, rozmiarem dopasowany tak, aby można go było uszami oprzeć na większym; uwaga, powinien być on stary, nie używany już do gotowania 
Podgrzewacze rozbieramy na części. Wyciągamy świeczkę, ostrożnie kruszymy ją, aby wyciągnąć knot, nie niszcząc go. Z otoczki podgrzewacza formujemy serduszko:





W dużym garnku zagotowujemy wodę. Parafinę z czerwonych świec łamiemy na kawałki o podobnej wielkości i wkładamy do mniejszego garnka, który stawiamy na garnku z gotującą się woda. Jest to topienie parafiny w kąpieli wodnej.



Gdy parafina stanie się płynna,  moczymy w niej metalowe końcówki knotów i mocujemy je w foremkach, następnie powoli napełniamy nią foremki i zostawiamy do wyschnięcia co najmniej dwie godziny.



Gdy serduszka już stężeją, wyciągamy je z foremek i umieszczamy w docelowych pojemnikach: słoikach itd.

Procedurę "kąpieli wodnej" powtarzamy, topiąc parafinę z podgrzewaczy. Kiedy jest już płynna, zalewamy nią przestrzeń wokół serduszek.



Gotowe.


I jeszcze kilka wskazówek:
  • odradzam mieszanie rożnych świec czy podgrzewaczy, może to powodować nierównomierne zastyganie parafiny
  • lepiej nie topić parafiny w garnku bezpośrednio na palniku: mocny płomień może spowodować jej zbyt szybkie parowanie
  • roztopioną parafinę lejemy powoli aby uniknąć zastygania pęcherzyków powietrza 
  • nie należy się przejmować jeśli foremki serduszek nie wyjdą nam idealnie: można to będzie naprawić przycinając serduszka po wyjęciu z formy 
  • można również zostawić kilka serduszek, które dzieci zaniosą na cmentarz jako miniaturowe znicze - lepiej zachować wtedy aluminiową otoczkę, żeby świeczka topiąc się nie pobrudziła nagrobka.
Radosnego świętowania Uroczystości Wszystkich Świętych i  pięknych Zaduszek!




Z noworodkiem na ramieniu,
Paulina

czwartek, 17 października 2013

Spacer z przygodami

Mój synek zabiera mnie na wspaniałe jesienne wyprawy. Na nowo odnajduję czar deszczowej pogody, pięknych liści i kasztanów oraz (a co tam, raz się żyje) tarzania się po mokrej trawie.
Chciałam się mu jakoś odwdzięczyć i coś dodać od siebie do tych małych podróży.
Są to nieśmiertelne klasyki rodzicielstwa, ale postanowiłam i tak napisać o tym jak urozmaicamy sobie dżdżyste spacery.

1. Karmienie ptaszków



Przygotowałam pyszne przysmaki dla zimujących w kraju ptaszków i wywiesiliśmy je razem w parku i lesie. Tych w parku chodzimy doglądać. Myślę, że starsze dziecko może wziąć czynny udział w przygotowaniach, bo przepis jest bardzo prosty:

- 1 kubek ziarenek dla ptaków (my kupiliśmy gotową mieszankę, bo zamierzamy karmić całą zimę. Można też zrobić ją samemu z dostępnych w domu kasz i ziaren)
- 1/4 kubka wody
- 3 łyżki żelatyny
- foremki do ciastek
- sznurek

Żelatynę mieszamy z wodą i zagotowujemy. Dodajemy ziarenka dla ptaszków, łączymy. Napełniamy  foremki do połowy, wkładamy złożony na pół sznurek, zasypujemy masą do brzegów foremki. Czekamy przez noc aż żelatyna stężeje, po czym wyciągamy gotowe przysmaki z foremek.

2. Polowanie na skarby



Zrobiłam (na szybko, co widać na zdjęciu) karty przedstawiające skarby parku i lasu: jarzębinę, kasztany, żołędzie, szyszki, liście itd. Kiedy idziemy na spacer urządzamy wielkie poszukiwania skarbów widocznych na obrazku. W domu dopasowujemy nasze znaleziska do obrazków i ćwiczymy tym samym słowa, gdyż mój syn uczy się dzielnie mówić. Widzę już duży potencjał tej gry na przyszłość, ale może kiedyś stworzę karty do pobrania i wypracuję różne warianty. Na razie zabawa zaspokaja nasze potrzeby.

3. Stworki z kasztanów




Pamiętam z dzieciństwa podziw jaki wzbudzał we mnie tata wykonujący z kasztanów i żołędzi niezwykłe stwory, ludziki i konie, którymi bawiłam się godzinami. Koleżanka przesłała mi ostatnio zdjęcia pięknych, kasztanowych zwierzątek zrobionych dla jej córeczki (dziękuję za zgodę na ich publikację, Kasiu).
Warto jednak wziąć zapałki na spacer i budować z kasztanów już w parku! Możemy poprosić dziecko żeby znalazło np. płaski kształt na uszy lub okrągły na głowę. Zapewniam Was, że będziecie zaskoczeni kreatywnością Waszych dzieci! Ja śmiałam się do łez z poczynań mego małego konstruktora.

Podzielcie się, proszę, w komentarzach Waszymi pomysłami na udany spacer. Chętnie wypróbujemy coś nowego.

Pozdrawiam,
Kinga

czwartek, 10 października 2013

Malujemy jesień "mokrym-na-mokrym"




Technikę malowania mokrym-na-mokrym poznałam dzięki bliźniakom mojej koleżanki, które uczęszczają do szkoły Waldorfskiej. W edukacji metodą Steinera ta technika wykorzystywana jest na różne sposoby od przedszkola do końca szkoły. Dzieciaki wytłumaczyły mi, że Pani malując opowiada im bajki- na przykład o pędzelku, który idzie się bawić z żółtym, ciepłym słoneczkiem a potem bawi się z nimi też czerwony!

Spodobał mi się pomysł wprowadzenia narracji w czasie malowania. Spodobało mi się także to, że nie koniecznie trzeba malować "coś" bo przyjemność płynie z obserwowania koloru rozprzestrzeniającego się po papierze.

Mój synek ma 16 miesięcy i nie potrafi jeszcze rysować "czegoś", za to z zapałem pokrywa kolejne kartki papieru (i kanty stolika) fantastycznymi gryzmołami. Postanowiłam spróbować z nim malowania mokrym-na-mokrym i muszę przyznać, że był zachwycony od pierwszego pociągnięcia pędzlem. Mokra farba wsiąka w mokry papier rozgałęziając się we wszystkie strony, jest więc na co popatrzeć i z zachwytem zaskrzeczeć "grrrhaaa".

Kiedy skończyliśmy malowanie oglądaliśmy jesienne liście przeniesione ze spaceru. Po wyschnięciu obrazka odrysowałam na nim jeden z liści i teraz ta nasza kolaboracja dekoruje dumnie ścianę obok kilku innych dzieł ekspresjonistycznych.



Co będzie potrzebne:


-kartka papieru do malowania akwarelkami
-miska lub zlew z wodą
-farby plakatowe: czerwona i żółta (rozcieczamy nieco farby w odrobinie wody aby wyszła mocno napigmentowana ciecz)
-pędzelek (miał być jeden, kąpiący się w słoiczku z wodą i wycierający w serwetkę, ale T. zrobił się niecierpliwy, więc wsadziłam po jednym do każdej farby)
-wilgotna gąbka do otarcia papieru z nadmiaru wody
-podkładka pod papier (np.plastikowa deska do krojenia)

Wykonanie:
1. Zanurzamy papier w misce z wodą i dociskamy kilka sekund aby dobrze nasiąknął wodą.


2. Przecieramy powierzchnię wilgotną gąbką. Papier powinien być pokryty błyszczącą warstewką wody. Jeżeli farba nie rozłazi się po papierze, to zanurzcie ją ponownie.


3.Malujemy!

Mamaaaa jeszcze!



czwartek, 3 października 2013

10 prac domowych malucha

Każdy rodzic, prędzej czy później, od swojego dziecka usłyszy: "ja siam", "siama, siamaaaaa!!!"
Jeszcze niedawno, głucha na ten desperacki krzyk moich dzieci, odganiając je od wszelkich prac domowych, spędzałam każdą wolną chwilę na kolanach. Bynajmniej nie modląc się o ich "sporządnienie" i zaprzestanie bałaganienia, ale myjąc, szorując, zbierając, wycierając, zmiatając, układając i szlochając.  Dopóki, pod ciężarem ciążowego brzucha, który uniemożliwiał mi nieustanne schylanie, nie pozwoliłam sobie pomóc, myślałam: "Przecież one nie potrafią, sprzątać, nabałaganią jeszcze bardziej, a potem uciekną i podwójna praca spadnie na mnie". Co równocześnie jest prawdziwe i nie...
Bo często u nas jest  tak, że prace domowe z dziećmi zajmują dwa razy więcej czasu niż bez ich udziału, a bałagan, mimo wysiłków się powiększa. Jednak moje maluchy uświadomiły mi, że z czasem się to zmienia i po prostu potrzebują czasu, żeby zrozumieć, że mycie podłogi nie polega na wylewaniu na nią całego wiadra wody, a mopa trzeba wykręcić zanim zacznie się mycie. Mimo tych niedogodności, pozwalam im asystować przy trudniejszych czynnościach, bo wtedy z ochotą garną się do tych łatwiejszych i muszę przyznać, że naprawdę świetnie dają sobie z nimi radę.
Na podstawie mojego rodzinnego doświadczenia sporządziłam listę 10 prac domowych, w których powinien pomagać trzylatek, a może nawet i młodsze dziecko:
  1. Nakrywanie stołu do posiłku: moje córki uwielbiają przygotowywać śniadanie; przynoszą na stół wszystkie potrzebne rzeczy np. masło, chleb i odnoszą na miejsce po skończonym posiłku. W ten sposób tworzą atmosferę tego momentu, a na stole znajduje się to, na co maja ochotę. Uwaga, nie powierzamy im rzeczy niebezpiecznych: sztućców i łatwo tłukących się naczyń.
  2. Prace kulinarne: wyciskanie soku z owoców np. pomarańczy, podawanie składników do ciasta i obiadu (bez dostępu do gorących rzeczy). F & A zawsze przynoszą krzesła, żeby być w gotowości, kiedy trzeba pomóc. 
  3. Wycieranie blatu w kuchni po ukończeniu pracy i stołu po posiłku; zajęcie mniej lubiane przez moje dzieci, bo zazwyczaj są już zmęczone tym, co dotychczas zrobiły. 
  4. Sortowanie brudnych ubrań według kolorów i wrzucanie  do pralki; lepiej oczywiście ograniczyć się do ubrań dzieci i nie kazać im dotykać brudnych skarpet taty.
  5. Podawanie rzeczy do rozwieszenia na suszarce.
  6. Sortowanie suchej bielizny według właściciela, dobieranie skarpetek w pary.
  7. Pranie ręczne maskotek w łagodnym detergencie np. płatkach mydlanych- dla moich dzieci kilkugodzinna rozłąka z ukochanymi pluszakami związana z praniem w pralce i suszeniem była zawsze trauma, ta czynność pomaga im zrozumieć przyczynę tej izolacji i daje poczucie dumy, kiedy odzyskują je czyste.
  8. Wycieranie mokrych plam, rozlanych cieczy np. wody, jogurtów papierowym ręcznikiem
  9. Zbieranie rozsypanych rzeczy, np makaronu, upuszczonych na podłogę śmieci, zwłaszcza jeśli ma się z tym jakiś związek, albo trzeba dostać się w trudno dostępne miejsce, do którego ani mama, ani tata się nie dostaną. 
  10. Wycieranie kurzu - o ile dziecko nie ma uczulenia; odkurzanie, zamiatanie.
A lista ta może być długa, nieskończona. 

Nie napisałam o strefie dziecinnego pokoju, który, chociaż z założenia powinien być na głowie właścicieli, w praktyce może przerastać możliwości organizacyjne małych dzieci.
Nie chodzi oczywiście w tym wszystkim o posprzątanie domu "przy użyciu dziecka". Raczej o wyrobienie w nim odruchu "to naturalne, że sprzątamy" i poczucia odpowiedzialności za porządek oraz dumy z wykonywania "dorosłych" zadań.  Sprzątanie to nie kara, gdy się coś rozlało, czy rozrzuciło, to normalna sprawa; rodzicom też zdarza się niechcący narobić bałaganu i nikt na nich za to nie krzyczy ani nie karze sprzątaniem, robią to sami, żeby w domu było przyjemnie i ładnie.
No i najważniejsza dla maluchów korzyść z prac domowych: kiedy pomożemy mamie, będzie miała dobry humor i więcej czasu na zabawę.

Paulina

P.S. A oto hymn moich małych sprzątaczek. Nie znają dokładnie słów, ale podkładają: "hop-hop-hop-hop-hop" pod melodię, wyciskając przy tym pianę z gąbki na podłogę.